Choć sama lubię zjeść czasem coś mniej zdrowego, to naszym kotom ograniczam do minimum niezdrowe przysmaki. Dlatego też najchętniej sięgam po przekąski dla kotów w formie… cóż, czystego mięsa. Zarówno suszonego, jak i tego w sosie własnym, jak Husse Aptit. Przysmaki od Husse mieliśmy okazję testować w ramach Plebiscytu Sfinksy. Producent – jak zwykle zresztą – nas nie zawiódł.
Husse Aptit – zdrowy przysmak
Saszetki Husse Aptit, które bierzemy dziś na tapetę to karma uzupełniająca, lub jak kto woli – przysmak. My je traktujemy jako urozmaicenie diety i jako pomoc w sytuacjach, kiedy koty nam zaczynają dziwaczyć przy miseczkach. Co niestety zdarza się co jakiś czas…
Saszetki występują w dwóch smakach: tuńczyk i kurczak. Pakowane są w wygodne w dozowaniu pudełeczka po 12 saszetek. Każda saszetka to 70 gramów przysmaku. Łatwo się je otwiera i szybko nakłada na miseczki.
Przysmak ma formę karmy filetowej. Kawałki kurczaka i tuńczyka otoczone są smakowitym (jak sądzę) sosem własnym. Przy kurczaku przypomina on gęstą wodę, przy tuńczyku sos jest bardziej treściwy.
Karma nie zawiera konserwantów i ma bardzo prosty skład (mięso + sos). Ponadto – sądząc po reakcji kotów – jest naprawdę smakowita!
Kocie i nasze wrażenia
Spodziewałam się, że naszym kociastym przysmaki przypadną do gustu i nie pomyliłam się. Myślałam jednak, że prym będzie wiódł kurczak, a jest odwrotnie. To tuńczyk zrobił prawdziwą furorę, Piotruś zrobi za niego wszystko. Choć kurczak też jest spoko!
Karmę podajemy kociakom w formie urozmaicenia ich codziennych posiłków i ich dosmaczania. Kiedy obiad za długo leży w miseczce Husse Aptit idzie w ruch! Sprawdzony patent na kocich niejadków, polecamy! 😉
Z zawartością saszetki można też podać suplementy. U nas ostatnio idzie ich trochę, zwłaszcza tych podnoszących odporność. Dlatego dobrze jest mieć w zanadrzu coś, co nasze koty zawsze przyjmą z otwartymi ramionami łapkami (i pyszczkami).
Podsumowując, jest to bardzo fajny produkt. Kotom bardzo smakuje, co jednocześnie daje mi radość. Bo czy jest coś lepszego od zadowolonych, kocich brzuszków?