Pojawienie się na świecie małego człowieka często oznacza rewolucję w domu. Nie tylko dla rodziców, ale też dla pozostałych członków rodziny… Także tych czworonożnych. Jeszcze zanim zaszłam w ciążę, z zainteresowaniem czytałam artykuły na temat relacji dziecko-kot, bo powoli planowaliśmy powiększenie rodziny. Chciałam się więc do tego dobrze przygotować. Linki do wartościowych treści zostawię Wam na końcu tego wpisu. Jednak teoria teorią, a życie weryfikuje wszystko. Więc jak przygotować kota na pojawienie się dziecka? I jak my to zrobiliśmy?…
Jak przygotować kota na pojawienie się dziecka – w teorii
Jeśli przeczytaliście jakieś teksty o tej tematyce, to pewnie sporo już wiecie, jeśli nie, to w skrócie chciałabym te informacje usystematyzować. Co polecają behawioryści? Jakie metody mogą się sprawdzić?
- Puszczanie kotu (tudzież, tak jak u nas – kotom) nagrania płaczu dziecka. Należy zachowywać się wtedy normalnie i obserwować kota. Jeśli zwierzak nie przejawia oznak niepokoju, to można stopniowo zwiększać głośność nagrania.
- Zaaplikowanie feromonów uspokajających (typu Feliway) do kontaktu.
- Podawanie kotu suplementów uspokajających na bazie tryptofanu (np. For Calm od Vetfood). Z doświadczenia dodam, że zarówno ta, jak i powyższa metoda może się sprawdzić jak już na świecie pojawi się mały człowiek. Choć najlepiej jest wprowadzić suplementację na około dwa tygodnie przed wielkimi zmianami.
- Zaproszenie znajomych z małymi dziećmi, żeby oswoić kota z niedużymi (i troszkę inaczej poruszającymi się) ludźmi.
- Delikatne ograniczenie zabawy i czasu poświęcanego kotu (nie lubię tego), lub najlepiej podzielenie się z kimś bliskim tymi obowiązkami. Tuż po porodzie bywa z czasem ciężko, a kocie potrzeby się nie zmieniają. Powiedziałabym nawet, że stają się nawet trochę większe.
- Już po przyjściu na świat maluszka dobrze by było, żeby przed powrotem ze szpitala tata przyniósł ubranko, lub pieluszkę, która będzie pachniała dzieckiem (i szpitalem). Dzięki takiemu zabiegowi kot będzie miał możliwość oswojenia się z tym zapachem wcześniej.
Jak my to zrobiliśmy?
Wiedząc jak ważne jest przygotowanie kotów na tę (nie)małą rewolucję chciałam choć trochę ułatwić im ten proces. Co udało nam się zrobić, a co okazało się dla nas za trudne?
Zacznijmy od tego, na czym polegliśmy…
- Szybko polegliśmy na puszczaniu kotom nagrań z płaczem dziecka. Gosia trochę się niepokoiła, a i przyznam szczerze, był to nawet dla nas męczący dźwięk. Na szczęście, przy swoim dziecku na płacz reaguje się inaczej. Ale w pierwszych dniach, po powrocie ze szpitala, jak Marysia głośno płakała, to było stresujące dla wszystkich. Gosia gryzła nas po kostkach i reagowała podobnie jak na nagrania – z lekkim niepokojem. Może gdybyśmy tego przypilnowali wcześniej, to byłoby inaczej?
- Nie udało nam się po porodzie dostarczyć kotom szpitalnych zapachów. Niestety, rodziłam w czasie silnych obostrzeń związanych z covid 19 i wymiana rzeczy była mocno utrudniona. W normalnych warunkach, myślę, że nie warto z tego rezygnować. Jest to tak naprawdę niewielki wysiłek, a zawsze choć trochę zmniejsza koci stres przy pierwszym spotkaniu z maluszkiem.
A co zrobiliśmy dobrze?
- Suplementacja! Mimo że trafiłam do szpitala prawie cztery tygodnie przed terminem porodu, to udało mi się wcześniej wprowadzić do diety kotów suplementację. Zaczęłam od suplementów z Beta-glukanem, które podnoszą kocią odporność. Stres wpływa negatywnie na odporność u kotów, więc ważne było dla mnie, żeby o tę odporność zadbać. Zwłaszcza, że był to okres jesienno – zimowy. Po odstawieniu Beta-glukanu, jak już byłam w szpitalu, Maciek podawał kotom For Calm. Po urodzeniu i wyjściu ze szpitala dalej podawałam kotom For Calm, a później Zylkene, o podobnym działaniu. Uspokojenie kotów było wyraźnie widoczne, ale dopiero po około dwóch tygodniach od regularnej suplementacji. Z tego, co wiem, nie ma przeciwwskazań, żeby suplementować koty zarówno preparatami z Beta-glukanem, jak i tryptofanem w tym samym czasie. Ale ja wolałam to rozdzielić.
- Nie ograniczyliśmy w żaden sposób czasu spędzanego z kotami. I nie uważam tego za porażkę. Po urodzeniu Marysi, starałam się dalej poświęcać mruczkom sporo czasu, choć siłą rzeczy, na początku trochę się on ograniczył. Ale udało nam się podzielić obowiązki. Tak, żeby kot był syty i córka cała…;)
A jak Wy to zrobicie?
Pamiętajcie, że nawet najmniejsze działanie, które pomoże kotu przejść przez ten proces wyjątkowego “dokocenia” ma sens! Oczywiście wszystko też zależy od charakteru kota i dziecka. Jeśli kot jest przebojowy, a dziecko spokojne i mało płaczące przez pierwsze tygodnie (legenda głosi, że takie są), to odnalezienie się wszystkich w nowej sytuacji, może okazać się łatwiejsze. Jednak sama wiele razy przekonałam się, że nie zawsze potrafimy trafnie przewidzieć jak zachowają się nasze koty w przeróżnych sytuacjach. Zapobiegawczo więc, nawet jeśli kot jest odważny, proponuję wspomóc go w tym wymagającym dla wszystkich domowników okresie.
Swoją drogą, wydawało mi się, że po pojawieniu się naszej córki na świecie, to Piotruś będzie tym, który bardziej przeżyje całą sytuację a Gosia (na co dzień odważniejsza do ludzi) szybko oswoi się z młodą. Okazało się jednak odwrotnie.
Jeśli nie jesteście pewni na ile możecie sobie pozwolić, to warto skonsultować się z lekarzem weterynarii (w kwestii choćby suplementacji), czy z kocim behawiorystą.
A jak jeszcze nie zapoznaliście się z innymi tekstami o tej tematyce i dalej zastawiacie się jak przygotować kota na pojawienie się dziecka, to polecam:
Zachęcam też do sprawdzenia innych moich tekstów w tematyce ciąża – kot – dziecko w domu. O TUTAJ.
0 Responses
Super! Trzymam kciuki za pozytywne “dokocenie” 🙂
Bardzo fajny art 🙂 napewno kiedyś się przyda ❤
Jak będziesz miała kiedyś jakieś pytania, to pisz śmiało! <3